Marzenia o szkole

To historia jak z filmu. W dodatku amerykańskiego. Bo – tak ludzie na ogół myślą – tylko tam mogłaby się zdarzyć ta historia. Bogaty biznesmen dowiaduje się, że ma przed sobą góra trzy lata życia. Co robi? Nie wyrusza w podróż dokoła świata, nie decyduje się na czerpanie z życia garściami, nic z tych rzeczy. Sprzedaje wszystko. Całą firmę wartą kilkaset milionów, dorobek i dzieło życia. Ale to nie jest kaprys zrozpaczonego człowieka, a świadoma, przemyślana decyzja: te pieniądze potrzebne są innym. Biednym, bez perspektyw.

Tyle że to nie Hollywood. Historia zdarzyła się w Polsce, biznesmen nazywał się Andrzej Czernecki, a jego firma HTL (High Tech Lab). Z pieniędzy z jej sprzedaży – 400 milionów – Czernecki założył fundację. Sprzedał zresztą nie tylko firmę, ale i samochód, meble z salonu, dzieła sztuki...

Zaczynał na początku lat 80. od produkowania w garażu prostych pipet laboratoryjnych. Po 20 latach podbił rynek jednorazowych nakłuwaczy – artykułu pierwszej potrzeby dla chorych na cukrzycę, których ciągle przecież przybywa. Mówił, że skoro bez gigantycznego wysiłku w jednym pokoleniu dorobił się gigantycznej fortuny, jest coś winien tym, którzy mają mało. Czyli dzieciom z ubogich wiejskich rodzin. Pomaga im zdobyć wykształcenie. Żeby zrozumieć, czemu akurat takie stawia sobie cele, musimy cofnąć się w przeszłość, w historię rodziny.

Ojciec Andrzeja, Roman Czernecki, z wykształcenia był polonistą i filozofem, z powołania nauczycielem. W czasie wojny los rzucił go do Słupi, do majątku rodziny Byszewskich. Tam właściwie od razu, jeszcze w październiku 1939 roku, zaczął organizować tajne nauczanie. Od garstki dzieci chłopskich w jednej wsi rozrosło się ono do niemal tysiąca uczniów. I kilkudziesięciu miejsc, gdzie odbywały się zajęcia. Przy czym nie było to tylko uczenie małych dzieci abecadła – edukacja obejmowała wszystkie etapy – od podstawówki po domową filię uniwersytetu lwowskiego. Po wojnie Roman Czernecki zainteresowań nie zmienił – całe życie uczył. Nic więc dziwnego, że kiedy jego syn Andrzej postanowił swój niemały majątek przeznaczyć dla innych, pomyślał właśnie o dzieciach. Takich, które nie mają warunków, by się uczyć. O dzieciakach z ubogich wiejskich rodzin. To im Edukacyjna Fundacja im. Prof. Romana Czerneckiego funduje stypendia, to im zapewnia naukę w dobrych szkołach, takich, do których nie miałyby po prostu szans trafić. Opłaca kursy językowe, podręczniki, robi wszystko, żeby wyrwać je – jak mówi Igor, syn Andrzeja – z kręgu biedy. Obaj z bratem, też Andrzejem, na pytanie, czy nie mają żalu, że to nie oni odziedziczyli fortunę, mówią: My już swoje otrzymaliśmy, więcej nam nie trzeba.

Na stronie Fundacji znajdziemy długą listę stypendystów – ich zainteresowania, ich historie. Jeśli i ty chcesz pomóc dzieciakom, podaruj im swój 1 procent. Naprawdę warto. KRS 334007.

Redakcja


Roman Czernecki - Patron i Założyciel Fundacji
zdj. efc.edu.pl