Austriacki kultowy napój w Słonym

„Jeśli nie mają tu Almdudlera, to możemy wracać do siebie” – ten dowcipny slogan reklamowy dobrze oddaje stosunek Austriaków do ich kultowej ziołowej lemoniady. Ale Almdudlera kochają nie tylko Austriacy. Prawdę mówiąc każdy, kto raz go spróbuje, chce więcej i więcej… Od tego tygodnia pragnienie na Almdudlera można ugasić w warszawskim „Słonym”.

Nazwa Almdudler pochodzi od wiedeńskiego określenia na jodłowanie - auf der Alm dudeln (ryki z pastwiska :) ). Napój wymyślił w 1957 roku Erwin Klein, aktor, scenarzysta, szef agencji reklamowej i prezes związku skibobowego (to takie połączenie nart i roweru), czyli jeden z najsłynniejszych hipsterów i trendsetterów swoich czasów. Pomysł na Almdudlera wziął się z potrzeby kontestacji amerykańskiej popkultury w jej sztandarowym przejawie, czyli Coca-coli, a sama lemoniada była reklamowana jako napój dla patriotów: Ten, kto pije Almdudlera, kocha Austrię! Napój jest całkowicie naturalny, nie zwiera żadnych konserwantów ani sztucznych barwników czy aromatów. Robi się go z wody mineralnej i trzymanej w tajemnicy mieszanki 32 ziół alpejskich. W zależności od rodzaju może być słodzony cukrem lub nie. Może też mieć większy lub mniejszy dodatek CO2. Znakomicie smakuje w drinku z piwem i wtedy nazywa się Almradeler.

W warszawskim bistro Magdy Gessler „Słony”, warto do szklaneczki Almdudlera zamówić wiedeńskie kiełbaski lub pyszną sznytkę z pastą jajeczną, pastą z makreli lub z tatarem ze śledzia czy bakłażana. Osoby na diecie bezglutenowej dostaną sznytki na genialnym chlebie bez glutenu!

Poznaj Bistro Słony!