Wiele twarzy cielęciny
DrukujPrzez noc cielęcina stężeje a sos zmieni się magicznie w arcysmaczną galaretę. Czas na vitello tonato po polsku. Zdejmujemy z zimnej cielęciny całą galaretę i osobno tłuszcz, jeśli jakiś się pojawił. Robimy ailloli, czyli wytrawny, czosnkowy majonez. W malakserze ucieramy całe jajko z dwoma ząbkami czosnku, solą, olejem słonecznikowym, oliwą z oliwek i odrobiną octu winnego. Do gotowego sosu dokładamy kawałki tuńczyka z puszki, dodajemy galaretę z cielęciny i miksujemy. Kroimy cienko zimną pieczeń cielęcą, polewamy ją sosem i posypujemy drobnymi kaparami. Nieprawdopodobnie pyszne danie. Z kolejnej części tej samej pieczeni przygotowujemy cudowną potrawkę cielęcą, składającą się z pokrojonego w paseczki mięsa, zsiadłego mleka lub kwaśnej śmietany i odrobiny kopru. Resztę mięsa przekręcamy przez maszynkę, mieszamy z bułką rozmoczoną w rozgrzanej tym razem galarecie i usmażoną na zdjętym wcześniej tłuszczu cebulką. Jeśli tłuszczu będzie za mało, cebulkę smażymy na maśle. Dodajemy odrobinę soli ale cały czas nie używamy nawet grama pieprzu. Przygotowujemy cieniutkie ciasto na pierogi i składamy wszystko w najlepsze na świecie pierożki cielęce, podawane z klarowanym masłem i niczym więcej. Z cielęciny można wyczarować naprawdę wiele.
Magda Gessler