Polska jakość
Odkrywamy jednak własne produkty regionalne, interesuje nas ich pochodzenie, rozumiemy dlaczego jakość produktu jest ważniejsza od ceny, zaczynamy mozolnie walczyć o nową polską jakość. Oczywiście nie mam złudzeń, że szczególnie w obecnym okresie światowe trendy mają ogromny wpływ na naszą kuchnię, nie jesteśmy już na szczęście z tego świata wyizolowani. Ma to swoje dobre strony – dzięki japońskiej tempurze nauczyliśmy się smażyć niskotłuszczowe kotlety. Nie dajmy się jednak zwieść stereotypom i zanim zaczniemy jeść sushi na Wigilię spróbujmy najpierw poznać i zrozumieć prawdziwą polską kuchnię. Polubmy siebie i naszą kuchnię w nowym wydaniu, uczącą szacunku do produktu i do nas nawzajem. Może po takiej rewolucji z barów i restauracji znikną wreszcie na dobre zupy z proszku, „barszcz” z krokietem, „ziemniaczane” talarki i margaryna, której nikt mądry do ust nie weźmie. Może wtedy koncerny spożywcze zrozumieją, że nie mają już komu wciskać bzdur o tym, że zdrowy błonnik w pełnej chemii potrawie spowoduje, że jedzenie będzie zdrowsze. Wszystko w naszych rękach, głosujmy portfelami i zdrowym rozsądkiem.