Pasterski przysmak
Do jego przyrządzenia dziś potrzebne są też najdojrzalsze pomidory, prężne ogórki, soczysta, świeża papryka, ocet sherry, kumin, czosnek i trochę soli. Wędzona papryka to oczywiście Pimentón de la Vera z Navarry o nieprawdopodobnie czerwonym kolorze i zniewalającym zapachu. Kumin z kolei to pozostałość silnych w Andaluzji wpływów mauretańskich. Andaluzyjski pasterz ścierał na suchej bułce pomidory, paprykę, ogórki i czosnek, następnie łamał pieczywo i zalewał całość wodą. Dodawał ćwierć kubka octu i odstawiał w chłodzie na dwie godziny. Potem tłukł wszystko wściekle w drewnianym moździerzu, dodawał oliwę z oliwek w pokaźnej ilości, przyprawiał solą i kuminem, dosypywał pimentón i po kolejnej godzinie zasiadał do konsumpcji. Daniem tym zastępował każdy inny pokarm w ciągu dnia. Oczywiście nie namawiam nikogo dziś do ścierania pomidorów na czerstwych bułkach ani do tłuczenia gazpacho w moździerzu, mamy od tego malaksery. Polecam za to rozstawienie na stole pokrojonych w drobną kostkę pomidorów, ogórków i papryki aby każdy z gości mógł sobie dosypać tyle chrupiących pyszności, na ile ma ochotę. Nie trzeba też dodawać bułki do zupy, gotowy chłodnik można posypać pachnącymi grzankami. Hiszpanie często dodają do pasterskiego gazpacho białą, słodką cebulę, ja tego nie robię. Ważne, żeby nasza zupa była porządnie zmiksowana, przecedzona przez sito i mocno schłodzona.
Magda Gessler