Napój korsarza, pisarza i niewolników
DrukujPodobno pierwowzorem dzisiejszego mojito był „El Draque”, czyli smok, ulubiony napój legendarnego pirata Richarda Drake’a. Z tym, że w czasach Drake’a nie było jeszcze rumu, który dziś jest podstawowym składnikiem drinka. Była natomiast tafia, alkohol z trzciny cukrowej, kiepsko oczyszczony, mętny. W ciągu XVII i XVIII wieku trwały jednak usilne prace nad udoskonaleniem tafii, która stawała się coraz bardziej klarowna i coraz mocniejsza aż w końcu narodził się z niej rum. Rum podbijał świat a wraz z nim rosła popularność mojito. Mniej romantyczna legenda przypisuje autorstwo mojito nie tyle słynnemu korsarzowi, co niewolnikom pracującym na plantacjach trzciny cukrowej. W każdym razie w roku 1931 opublikowano przepis na mojito w książce pt. „Sloppy Joe's Bar Manual”. Natomiast najsłynniejszą restauracją serwującą mojito była La Bodeguita del Medio. Bywały w niej sławy – Ernest Hemingway i Bridget Bardot. Miłośnicy mojito twierdząc stanowczo, że ten właśnie drink był ulubionym napojem pisarza, natomiast inni obstają przy tezie, ze Hemingway preferował daiquiri. Tak czy inaczej mojito znakomicie pasuje do gorącego klimatu Kuby a także, do naszego, polskiego, upalnego lata. Przepis mówi, ze mojito składa się z: rumu, soku z limonki, mięty, cukru trzcinowego, gazowanej wody i lodu. Diabeł – jak zwykle - tkwi w szczegółach. Każdy z barmanów ma swój sposób na mojito, przepisów klasycznych i udoskonalonych jest mnóstwo. Trwają dyskusje – lód kruszony czy w kostkach? Jedno jest pewne: należy stanowczo unikać napojów mojitopodobnych, czyli gotowych mieszanek produkowanych na fali rosnącego zainteresowania tym napojem. Drink własnoręcznie przygotowany ze świeżych produktów jest od niech o niebo lepszy. Należy spożywać go w wysokich szklankach, spoczywając leniwie w cieniu, puszczając wodze wyobraźni aby ujrzeć wzburzone fale niosące statek Richarda Drake’a lub Hawanę czasów Ernesta Hemingwaya.
Monika Węgrzyn