Green smoothies, czyli zielone koktajle
DrukujModa, która narodziła się w Kalifornii ogarnęła wszystkie kraje Zachodu w tempie pożaru trawiącego drewniane, średniowieczne miasto. Nie bez powodu, mówi się, że ludzie w Kalifornii mają bzika na punkcie swojego wyglądu, sprawności i witalności. W swojej pogodni za eliksirem wiecznej młodości wynaleźli poranny posiłek składający się ze szklanki z zielona zawartością. Bazą green smoothies – jak nazywają się te napoje – są zielone warzywa. Może to być szpinak, sałata, natka pietruszki czy liście selera. Do tego owoce – mango, banany, ananas, arbuz, jabłko lub soki owocowe. Do tego sok z cytryny lub limonki a czasem woda mineralna. Opcjonalnie zioła – bazylia, mięta czy melisa. Dobrze dodać kropelkę oleju. Zasadą kompozycji jest zachowanie proporcji: 60% owoców i 40% zielonych warzyw. Wszystkie składniki dokładnie miksuje się na jednolity, gęsty koktajl. Po czym wypija się tę zielona bombę witamin i składników mineralnych. Najlepsza jest natychmiast po sporządzeniu, choć można ją przechować, choć niektóre green smoothies można przechowywać kilka godzin i popijać przez całe przedpołudnie.
Tym, co różni zielone napoje od innych koktajli warzywnych czy warzywno-owocowych jest ich…kolor. A są zielone bo zawierają chlorofil. To właśnie on odpowiada za zieloną barwę w przyrodzie. Jest bardzo nietrwały, wrażliwy na wysokie temperatury. Dlatego jeśli chcemy zjeść chlorofil musimy jeść surowe warzywa. A po co jeść chlorofil? Dla przyjemności, oczywiście! Zielone smoothies są pyszne! A mówiąc serio, chlorofil jest dla naszego zdrowia bardzo cenny. W pewien sposób jest eliksirem wiecznej młodości, gdyż neutralizuje wonne rodniki, które uszkadzają komórki. Poza tym ma dobry wpływ na stabilizację ciśnienia krwi. Wykazano też, że chlorofil znakomicie wpisuje się w modę na oczyszczanie organizmu, wspomagając usuwanie toksyn z krwi i wątroby. Pijmy więc na zdrowie pyszne, zielone śniadania.
mow