Beza Pavlovej
DrukujZacznijmy od historii. Niezależnie od tego jak długo znany był ludzkości ten przepis, oficjalnie wszedł na kulinarne salony około roku 1930-tego. Nieco wcześniej słynna, zachwycająca, rosyjska tancerka Anna Pavlowa (Pawłowa) miała tournée w Australii i Nowej Zelandii. Jak wieść gminna niesie poprosiła jednego z szefów kuchni o deser lekki jak ona sama w tańcu. Biograf Anny Pawłowej uważa, że tort został podarowany baletnicy przez szefa kuchni w jednym z hoteli w Wellington w 1926 roku. Z tą wersją nie zgadza się profesor Helen Leach. Amerykańska badaczka uważa, że po raz pierwszy tort pavlova został wykonany przez Berta Sachse w australijskim Perth. Sukces jak zwykle ma wielu ojców. Niezależnie od tego czy powstał on w kuchni nowozelandzkiej czy australijskiej do dziś pozostaje topowym deserem obu tych kulinarnych tradycji. Podawany jest na wszystkie święta, łącznie z Bożym Narodzeniem. Tradycyjnie pavlova w Australii i Nowej Zelandii jest dekorowana truskawkami, malinami, kiwi, bananami, figami i brzoskwiniami.
Teraz, gdy znamy już historię nazwy, rozumiemy, że deser można nazywać: „Pavlova”, „pavlowa”, „beza Pavlovej” itd. ale raczej nie „beza Pawłowa”, gdyż Pawłowa był pies a nie beza. Najprawdopodobniej nie był to nawet „słodko-kwaśny pies Pawłowa”, więc do książek kucharskich nigdy nie trafił.
Natomiast beza pavlovej trafiła nie tylko do książek kucharskich ale i do ksiąg rekordów. W sierpniu 2010 szef kuchni Aaron Campbell upiekł pavlovą z 10.000 jaj i 600 kg cukru. Deser zajął powierzchnię 50 m2 i został podzielony na 10.000 porcji.
Nie namawiamy do bicia tego rekordu ale bardzo namawiamy na pavlovą. Sekretem jest takie upieczenie bezy aby była z wierzchu chrupiąca a wewnątrz lekka jak puch. Powodzenia!
Redakcja