Schronisko z własnym winem - Szwajcaria/Wallis, Topalihütte

Drukuj
Topalihütte to schronisko o nader prostym designie ale wyrafinowanej konstrukcji. Po wspinaczce lub spacerze przez góry, można racząc się dedykowanym obiektowi winem, podziwiać ośnieżony Dom, najwyższy czterotysięcznik, którego Szwajcarzy nie dzielą z sąsiadami.

Najkrótsze dojście do Topalihütte (w dialekcie Topalihitta), prowadzi z St. Niklaus, niewielkiej miejscowości położonej w Mattertal, dolinie opadającej spod stóp Matterhornu. Mimo, że najkrótsze, zabrało mi blisko 6 godzin, bo musiałem pokonać ponad tysiąc metrów podejścia zanim znalazłem się kilka metrów wyżej niż liczy tatrzański Gerlach. Doliną nadciągnęły w tym czasie chmury, zasnuły okolicę i poszarzało tak, że dopiero z niewielkiej odległości dojrzałem budynek. - Co za barak?! - pomyślałem. Na kamienistym skłonie grani zwanej Distelgrat stoi rzeczywiście szare pudełko. Idealnie stapiając się z otoczeniem. Kiedy wszedłem do środka, rozczarowanie ustąpiło uznaniu. Pudełko ma stalowo-drewnianą, oszczędną w formie konstrukcję. I szklaną ścianą skierowaną na wschód. Szczytowej elewacji ze ścieżki nie widziałem, więc zaskoczenie było tym większe. Jak spod ziemi wyrosła Hüttenwartin. Uśmiechając się szeroko podała imię, Jacqueline. Zaproponowała coś do picia i przypomniała, że zaraz podaje wieczorny posiłek. Przy stołach zgromadzili się wszyscy goście schroniska, a Jacqueline zaserwowała Rösti - potrawę z zasmażanych tartych grubo ziemniaków, z jajkiem i rozgrzanym serem. Zaproponowała też wino, na którego etykietkach widnieje schronisko i masyw górującego nad nim Brunnegghornu. Jacqueline nie wyczarowała wszystkiego ot tak. Była dobrze przygotowana. W Szwajcarii bowiem za nietakt uchodzi przychodzenie na noc do schronisk bez zapowiedzi (oczywiście za wyjątkiem sytuacji wyjątkowych). Od tego przecież są maile i telefony, żeby rezerwować miejsce i ustalić z gospodarzem, czy będzie się uczestniczyć w posiłkach czy nie. Zaopatrzenie zapewnia helikopter. Kiedy podzieliłem się z Jacqueline informacją, że do niektórych tatrzańskich schronisk po słowackiej stronie nadal donosi się wszystko na plecach nie mogła wyjść ze zdumienia. - Przecież helikopterem byłoby znacznie taniej. Na wieść, że w naszej części świata ludzka praca jest nadal tańsza niż maszyn, pokręciła tylko głową. Z niedowierzaniem.

INFO
Topalihütte leży na wysokości 2674 m. Jest czynne niespełna trzy miesiące w roku, od początku lipca, do września. Jesienią można się telefonicznie umówić, chcąc skorzystać z obiektu po sezonie. Później nie jest już to możliwe ze względu na trudne zimowe warunki. Kontakty, ceny i terminy: www.topalihitta.ch.vu

Paweł Wroński