Osiołek z widokiem na morze
DrukujBurro to po hiszpańsku osioł. A burro-taxi to wózki wożące turystów po tej ślicznej andaluzyjskiej miejscowości. Mijas jest oddalone od morza o kilkanaście kilometrów, co z punktu widzenia turystów, jest raczej wadą. Co prawda, rozpościera się stąd, z wysokości ponad 400 metrów nad poziomem morza, wspaniały widok, to jednak dopiero wynalazek burro-taxi uczynił wioskę naprawdę sławną. Osiołki są tu wszędzie – można zrobić sobie zdjęcie na grzbiecie posągowego osła, można kupić koszulkę lub magnes na lodówkę z jego wizerunkiem i oczywiście skorzystać z przejażdżki oślą taksówką.
Ci, którzy tu dotrą powoli odkryją i inne uroki Mijas. Strome uliczki typowej, zabudowanej białymi domami hiszpańskiej wioski zaprowadzą nas na Plazza del Torros. To stara arena do corridy, gdzie dziś możemy podziwiać, wystawione w gablotach, bogate stroje torreadorów.
Możemy też zaznać nowoczesnych przyjemności jak choćby pedicure wykonywany przez rybki w Fishspa. Jednak te supernowoczesne akcenty to tylko dodatek do typowej, sennej atmosfery wioski. Życie toczy się w Mijas bez pośpiechu. Docenili to artyści, osiedlając się tu w poszukiwaniu spokoju. Doceniają i turyści. A kiedy już wsiądziecie do burro-taxi pojedźcie koniecznie do fantastycznego Bistro El Caprico. Wejście jest niepozorne, ukryte między straganami. Nie dajcie się jednak zwieść! Serwują tu genialną paellę, w trzech wydaniach, z których ja najbardziej lubię tę z owocami morza.
Podaje osobiście przemiły właściciel. A z tarasu rozciąga się wspaniały widok na ciągnące się po horyzont morze. I pomyśleć, że gdyby nie Julian Nunez Andreau niewielu turystów cieszyłoby się cudowną atmosferą Mijas… Wioska z wdzięczności za epokowy wynalazek oślich taksówek ufundowała tablicę upamiętniającą „wynalazcę” burro-taxi. Turyści porzucają plaże aby je zobaczyć, a właściciele sklepików i restauracji witają ich z otwartymi ramionami. Czyż osiołek nie jest najlepszym przyjaciela człowieka? Mieszkańca Mijas z pewnością tak.
Katarzyna Ziemska