Szpinak niejedno ma imię

Drukuj
zdj. shutterstock
Kapitalną, choć kaloryczną odsłoną szpinaku są słynne, niemieckie maultaschen, czy raczej Die Schwäbischen Maultaschen, bo potrawa ta jest również doskonałym przykładem oszczędnej kuchni szwabskiej.

Kuchni w której nic nie może się zmarnować i która doskonale wie jak przedłużyć życie i kaloryczność swoich dań. Maultaschen to całkiem spore, kwadratowe pierogi z farszem ze szpinaku i wędlin, najczęściej kiełbasek cielęcych, choć w bogatych domach zdarzają się też maultaschen z mieszanką szpinaku i pasztetu. Dość dziwne, ciężkie ale nad wyraz pyszne połączenie. Na talerzu smak pierogów podkreśla dodatkowo chrupiąca cebulka. Po konsumpcji zaledwie czterech klaszycznych maultachen nie musimy już nic jeść do końca dnia. Z nieco lżejszych dań ze szpinakiem uwielbiam pastę ze szpinakiem i gorgonzolą. Danie nieco lżejsze od maultaschen ale i tak jest to kaloryczna bomba. Pyszna jest też tchnąca świeżością sałata z młodego szpinaku z miodem, orzechami i kawałkami soczystej gruszki. Do tego niebieski ser ale tu lepszy będzie francuski roquefort lub jeszcze lepiej angielski blue stilton. Świetnie smakuje także wersja z dodatkiem pieczonego jabłka z dressingiem na occie jabłkowym i oleju z pestek winogron.

Magda Gessler