Blogerki Anie. Rozmowa Moniki Węgrzyn
DrukujSpotykamy się na tarasie Ani. Aby nie opuszczać gości przyrządza sałatkę przy nas. Mamy gotowanie na żywo! Z kuchni dochodzą kuszące zapachy i rada jestem ze swojej przezorności – dobrze zrobiłam, nie jedząc śniadania.
Mow: Po co właściwie pisać takiego bloga? – zaczynam, przechodząc do rzeczy.
AB.: Prawdę mówiąc swojego bloga założyłam głównie po to, aby śledzić poczynania innych blogerów. Jeśli ma się swojego bloga jest to łatwiejsze. Dlatego właśnie nadałam mu taka głupi adres „jswm.blogspot.com”. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę go komuś podawać. Historia mojej kulinarnej aktywności w sieci zaczęła się o forum „kuchnia” Gazety Wyborczej. Poznałam tam kilka osób, polubiliśmy się. Spotykaliśmy się także w realu, co nie było takie proste – niektórzy z nas mieszkają w Warszawie, inni w Krakowie, ktoś pod Paryżem… A potem zaczęło nas denerwować, że na forum GW nie można było dzielić się innymi tematami niż kulinarne. Gdy tylko ktoś napisał o swoim psie albo ogródku to się podnosiły głosy, że to nie jest miejsce na takie wpisy. Z forum GW wyewoluowały „podfora”: „przy kuchennym stole” czy „galeria potraw”. Blogi były następnym etapem.
Z kuchni wraca Ania gospodyni i niesie tartę ze szparagami i pomidorami. Pomidorki prosto z Sycylii. U nas jeszcze chwila, zanim zacznie się sezon na pomidory a te sycylijskie już pachną i smakują pełnią lata. Kisz doprawiony kozim serem i jogurtem jest niezwykle delikatny w smaku. Ania podejmuje wątek, przerwany wejściem tarty.
AK: A ja nigdy nie byłam aktywna na forum „kuchnia” GW, chociaż śledziłam to, co się tam dzieje. Może dlatego, że prowadziłam i nadal prowadzę intensywne życie kulinarne w realu. Mam to szczęście, że pochodzę z rodziny gotującej. Wszyscy pasjonujemy się gotowaniem a nasze spotkania przy stole trwają godzinami. Oczywiście nie tylko jemy ale też gadamy o jedzeniu. Mój brat, ożeniony z Francuzką, mieszka na południu Francji. Bywamy u niego z mężem. Uwielbiam te wyprawy. Tam jest w zwyczaju spędzić przy stole 5 godzin, degustując niespiesznie kolejne dania i rozmawiając o jakości bagietek w pobliskich piekarniach. Myślę, że powody dla których ludzie prowadzą blogi mogą być bardzo różne. Na przykład dziewczyny, która mają poważne problemy z jedzeniem, takie jak anoreksja czy bulimia traktują blogowanie jako element terapii. Ja lubię blogi, na których są różne wpisy „poboczne” o nastrojach, myślach, sytuacjach. Lubię poznawać autorów także z innych, pozakulinarnych stron.
AB: A ja tego nie lubię. Dla mnie blog kulinarny to zdjęcie i przepis a nie rodzaj wirtualnego pamiętnika.
Mow: Po raz kolejny okazuje się, że ludzie są różni. To i dobrze, bo inaczej wszyscy jedlibyśmy mielonego z marchewką…
AK: A my tymczasem zjemy rabarbar pod kruszonką! Zapraszam.
Przepis na rabarbar z kruszonką tu:
http://www.smakizycia.pl/kuchnia/przepisy/rabarbar-pod-kruszonka/