Aniela Rubinstein
Artur Rubinstein cenił nie tylko muzykę, ale też kuchnię. Anegdota z okładki książki brzmi:
„Kiedy Artur Rubinstein opowiadał swoim przyjaciołom, że zamierza poślubić pewną młodą Polkę, mówili mu:
- Nie myśl o tym. Co będziesz robił, ty stary paryżanin, z jakąś dziewczyną z dzikich stepów?
- Ona jest piękną, utalentowana tancerką… - odpowiadał.
Kiwali głowami z dezaprobatą.
-… W dodatku wspaniale gotuje!
- Ty szczęściarzu! – zawołali entuzjastycznie Francuzi.”
Artur Rubinstein był wybitnym pianistą, wirtuozem, który koncertował na całym świecie. We wszystkich podróżach towarzyszyła mu żona. Aniela z domu Młynarska, była córką światowej sławy dyrygenta, Dyrektora Opery Warszawskiej Emila Młynarskiego. Wybitnie utalentowana, marzyła o karierze tancerki. Mając 18 lat zakochała się w Arturze Rubinsteinie. On jednak nawiązał romans z włoską księżniczką, a zdesperowana Alina poślubiła Mieczysława Munza. Nie trudno zgadnąć, że nie było to szczęśliwe małżeństwo. Skończyło się rozwodem i - trzy lata później - 24-letnia wówczas Aniela poślubiła starszego o ponad 20 lat Artura. Był to trudny związek. Ślub nie wpłynął na nonszalancki stosunek artysty do zagadnienia wierności małżeńskiej. A ona bardzo go kochała. Po włoskiej księżniczce nadeszły następne romanse. Sam Rubinstein przyznawał, że kobiety pochłaniały 90 procent jego uwagi i życiowej energii. Zawsze jednak wracał do Neli. Mieli pięcioro dzieci. Aż w wieku 90 lat, w 1977 roku, porzucił ją po raz ostatni dla Annabelle Whitestone. Nawet wówczas się nie rozwiedli. Artur był człowiekiem uroczym towarzysko. Przyjaźnił się z intelektualną elitą swoich czasów, między innymi z Paderewskim, Picassem i Chaplinem. Był dumny ze swego żydowskiego pochodzenia. Był też dumny ze swego polskiego pochodzenia. Słynna jest jego manifestacja patriotyzmu z 1945 roku. Podczas uroczystości podpisania Deklaracji Narodów Zjednoczonych, wobec braku polskiej flagi w sali Rubinstein wyraził oburzenie i ostentacyjnie zagrał Mazurka Dąbrowskiego. Występ poprzedził słowami: “W tej sali, w której zebrały się wielkie narody, aby uczynić ten świat lepszym, nie widzę flagi Polski, za którą toczono tę okrutną wojnę” i dodał: “A więc teraz zagram polski hymn narodowy”. I zrobił to. Zagrał powoli, dostojnie, aby w powtórzonej końcówce dać wyraz swoje furii grając bardzo głośno. Publiczność nagrodziła występ entuzjastyczną owacją.
Był niewątpliwie wielkim człowiekiem i niewątpliwie złym mężem. Często zaskakiwał żonę wizytami niezapowiedzianych gości, niezależnie od tłum gości zapowiedzianych, którzy chętnie przybywali do ich domu. Wydaje się, że kulinarne talenty Neli miały wpływ na ogromną popularność towarzyską Rubinsteinów. Pani domu starała się sprostać wyzwaniom, jakkolwiek byłyby trudne. Opowiada o tym w książce, która ukazała się w roku 1983, rok po śmierci Artura. Zatytułowana Nela’s Cookbook szybko stała się bestsellerem na amerykańskim rynku. W Polsce została wydana pod tytułem „Kuchnia Neli”.
Aniela słynęła z bigosu i naleśników. Do napisania książki z przepisami nakłoniły ją córki, doceniające talent matki. Miał rzadki dar, który nazywała „smakiem absolutnym” przez analogię do „słuchu absolutnego”. Potrafiła odtworzyć każde, nawet najbardziej skomplikowane danie, zjedzone w restauracji czy u znajomych i przyrządzić je w swojej kuchni. Gotowanie dawało jej radość. Ta radość gotowania i radość życia emanują z książki „Kuchnia Neli”, która jest nie tylko książką kucharską, ale też fascynująca podróżą przez świat bohemy końca XX wieku. Dla autorki było to życie niewątpliwie fascynujące, ale niełatwe. Przez opowieść Neli przewijają się słynne nazwiska elity epoki w kontekście nieco zabawnym, bo kuchennym. „Przepis ten dostałam wiele lat temu od żony Sergiusza Rachmaninowa. Pochodzi on od jej kucharza, który przez pewien czas był kucharzem cara.” – pisze.
Monika Węgrzyn