E-food z awanturką
Drukuj„Jedz świadomie. Jedz z e-food” tak brzmi hasło reklamowe aplikacji. „Za sprawą mobilnego dekodera nic nie mówiących symboli błyskawicznie sprawdzisz, co tak naprawdę wchodzi w skład tego, co jesz. Aplikacja e-food wskaże źródło pochodzenia wybranej e-substancji, a także ryzyko lub korzyści, jakie niesie za sobą jej spożycie.” - piszą producenci.
E-food związki chemiczne zawarte w żywności na: pożyteczne, raczej obojętne, podejrzane, szkodliwe oraz mocno szkodliwe. Jeśli coś uzna za szkodliwe, program radzi: odstaw ten produkt. Program pobrało już 35 tys. osób.
A na to Polska Federacja Producentów Żywności zażądała niezwłocznego usunięcia rażących nieprawidłowości zawartych w treściach propagowanych przez aplikację. „Zawarte w e-food treści merytoryczne zostały opracowane w dużej części bez zachowania należytej staranności, obiektywności i wiarygodności źródeł informacji” napisano w oświadczeniu.
Czyżby producenci żywności przestraszyli się sprytnego skanera, który potrafi natychmiast wyjaśnić czym jest ryboflawina i co oznacza skrót E100? I czy warto je jeść?
W każdym razie producenci odmówili wycofania aplikacji ze sprzedaży obiecali natomiast, że poprawią błędy i skonsultują opinie zwarte w aplikacji z autorytetami w zakresie żywienia. No i bardzo dobrze. Dla nas, konsumentów, to wszystko są świetne wiadomości.
mow