Słoik Wecka to piękny geniusz!

Drukuj
zdj. M. Musidłowska
Nie kolekcjonuję butów ani sukienek ale za to uwielbiam Wecki. Słoiczki o prostych, trochę technicznych formach i wypukłym napisie na szklanej pokrywce i brzuszku. Najbardziej lubię ten moment kiedy gotowy dżem, konfitura czy marynata wślizgują się do ich gładkiego wnętrza.

Weki Wecka mają piękne kształty. Zwykły  dżem w takim słoiczku, postawiony na stole staje się jego dekoracją. Nie tylko ja to zauważyłam. Byłam wczoraj na kolacji w restauracji SAM na Lipowej w Warszawie, gdzie na długim wspólnym stole ustawione były słoje Wecka pełne małosolnych ogóreczków. Wystarczyło podnieść szklaną pokrywkę i sięgnąć przy pomocy długiego patyczka po upatrzonego ogórka. Taki słój z kiszonkami jest piękniejszy niż wazon z kwiatami. W każdym razie bardziej pobudza apetyt.
Słoje wecka są  „inteligentne” w odróżnieniu od innych pięknych słoi. Ich pokrywki nie mają idiotycznego, wypukłego „wodogłowia”.  Każdy kto robi przetwory wie jakim, taka wybujała w kształtach pokrywka, jest bezsensownym utrudnieniem. Wystarczy postawić słój na głowie, żeby jedna trzecia zawartości słoika znalazła się w pokrywce… Kto to wymyślił?!
Pokrywki Wecka są płaskie, szklane i śliczne. Do szczelnego zamknięcia i pasteryzacji przetworów w Weckach potrzebne są płaskie gumki-uszczelki i metalowe klamerki. Pamiętam z dzieciństwa takie długie klamry ze sprężynką po środku. Te współczesne są dużo prostsze i łatwiejsze do nakładania. Zwykłe sprężyste  klipsy.
Wiem, że jeszcze prostsze w obsłudze są słoiczki zamykane pokrywkami typu twist, ale co zrobić, kiedy są takie brzydkie? Funkcjonalne i brzydkie jak kucharski fartuch. Okropność.  
Klasyczne Wecki łączą funkcjonalność z urodą. Ostatnio pod wpływem medytacji nad ich kształtami zapragnęłam, po pierwsze mieć ich wszystkie rodzaje (jak kobieta, która widzi kolejne piękne buty),  a po drugie otworzyć restaurację, w której podawałabym w nich do stołu. Przy Weckach słowo „słoik” nabiera szlachetnego wyrazu. Enuncjacje Maćka Nowaka publikowane co piątek na łamach Gazety Wyborczej, ostudziły mój zapał restauratorski. Otóż okazuje się, że ktoś już wpadł na ten pomysł. Tyle, że nie używa Wecków.
Nazwa Weck pochodzi od nazwiska Johanna Wecka, który w 1900 roku opracował pierwsze wzory szklanych słoików i butli ze szklanymi wieczkami oraz co najważniejsze, wymyślił system ich szczelnego zamykania. Hermetyczne zamknięcie słojów systemu Wecka, (podobnie zresztą jak twistów)  uzyskuje się przez podgrzewanie przykrytych, uszczelnionych i zaciśniętych klipsem słojów wypełnionych przetworami,  tak aby ciśnienie pary wodnej zgromadzonej w słoju istotnie wzrosło. Kiedy słój ulega schłodzeniu, para wodna skrapla się, powodując spadek ciśnienia pod pokrywą słoja. W rezultacie słój zostaje hermetycznie zamknięty, a w jego wnętrzu panuje podciśnienie. Zamknięte tym sposobem przetwory mogą być przechowywane przez wiele miesięcy. Żeby się do nich dobrać, wystarczy zdjąć klipsy i pociągnąć za języczek gumowej uszczelki. Zawsze kiedy to robię, przypomina mi się spiżarnia u babci Zosi pełna wecków z moimi ulubionymi kompotami z czereśni, do której zakradam się cichaczem, żeby, pssssyt, otworzyć słoik i cichutko wypić jego zawartość… 
W Polsce słoiczki i akcesoria systemu Wecka dostaniesz na stronie www.weck.com.pl

Maryla Musidłowska