Pięć zasad dekorowania wnętrz, które warto złamać

Drukuj
Podobno zasady są właśnie po to, żeby je łamać. Z tej starej prawdy skorzystaj urządzając mieszkanie. Naprawdę opłaca się czasem iść pod prąd!

Zasada pierwsza: Wszystko musi do siebie pasować kolorystycznie.

Kto powiedział, że zasłony mają współgrać z odcieniem ścian, a poduszki z kolorem kanapy? Baw się tkaninami i dodatkami! Dzięki zwariowanym połączeniom osiągniesz zaskakująco wyrafinowany i awangardowy efekt.

Zasada druga: Sufit powinien być biały.

Jeśli zdecydujesz się na wyrazisty kolor ścian, biały sufit będzie wyglądał dość dziwnie. Nie bój się pomalować go tą samą farbą, w końcu to piąta ściana! Szczególnie wtedy, gdy mieszkasz na poddaszu (odwrócisz uwagę od nierówności). Inny pomysł: pomaluj ściany na biało, a sufit na jasny odcień koloru, który chcesz podkreślić we wnętrzu. Malując sufit ciemnymi barwami optycznie go obniżysz.

Zasada trzecia: Wykończenie jest w jednym stylu.

Nie musisz mieć w łazience armatury od kompletu. Prosty chromowany kran świetnie się zgra ze słuchawką prysznicową „po babci”. Do tego lustro w ramie z brązu i kinkiety prosto z targu staroci. Dodatki gromadzone latami, mimo że z całkiem różnych bajek stworzą niezwykłe wnętrze z duszą.

Zasada czwarta: Neutralne kolory to niezastąpiona baza.

Najlepiej łamie się tę zasadę w dziecięcym pokoju. Tam nie ma miejsca na zachowawcze pastele – im bardziej kolorowo, tym lepiej! Malowanie to najlepszy sposób na zaspokojenie zmieniających się gustów dorastającego potomka.

Zasada piąta: Nie maluj małych pomieszczeń na ciemne kolory.

Tymczasem, gdy zadziałasz wbrew tej regule, sypialnia, czy jadalnia staną się niezwykle przytulne. Tam gdzie potrzebujesz więcej światła - trzymaj się zasad.