Zabierz dziecko do ogródka

Drukuj
zdj. shutterstock
Kiedyś dzieci wierzyły tylko w Świętego Mikołaja, a teraz często wierzą, że warzywa i owoce są produkowane w fabryce.

Kilka lat temu ktoś odwiedził mnie z kilkuletnią córeczką. Zaproponowałam jej aby nazrywała sobie truskawek. Poszła niepewnie w stronę grządek i po chwili przybiegła z powrotem. Tato, tam jest pełno ziemi, a te truskawki jakieś dziwne i brudzą ręce - powiedziała  i przesiedziała kolejną godzinę znudzona. Pomyślałam wtedy, że to musi być wyjątek, jakiś pojedynczy przypadek.

Niestety. Jeszcze kilkakrotnie przekonałam się, że widok wiszącego na gałązce ogórka jest dla niejednego dziecka dziwny i wręcz nieprzyjemny. Są przyzwyczajone do żywności ze sklepów,  zafoliowanej lub chociaż zawiniętej w torbę.

I dotyczy to także dzieci wiejskich, bo nie przy każdym domu jest warzywnik czy choćby kilka krzaków agrestu.

Jednocześnie dzieci jedzą zdecydowanie  za mało warzyw i owoców, choć dietetycy zalecają zjadanie od 5 do nawet 9 ich  porcji (czyli ok 700g)  w ciągu dnia.

Najlepszym sposobem na zachęcenie dzieci do jedzenia zdrowych malin czy kabaczków, jest włączenie ich do prac w ogródku. Jeśli samemu się posiało, podlewało i doglądało rzeczonego ogórka, to będzie on smakował wybornie. I będzie na pewno zdrowszy niż ten z marketu.

A kto kawałka ziemi nie ma, niech chociaż zabierze dzieci na wycieczkę do ogródka jakiejś cioci. Niech dzieci mają możliwość  wąchania, dotykania i oglądania jak rośnie to, co później pływa w zupie.

Ula Zaborowska