Mimozami jesień się zaczyna...

Drukuj
zdj. shutterstock
...napisał kiedyś Tuwim, wyśpiewał Niemen, a my wciąż nie wiemy, o które mimozy chodziło.

Z zamiłowania poety do kwiatów polskich, można wysnuć wniosek, że w wierszu Tuwima występują nawłocie. Bardzo popularne na łąkach i nieużytkach, zwane są często polskimi mimozami ze względu na piękne, złote pióropusze drobnych kwiatków. W dodatku pora kwitnienia nawłoci też się zgadza: żółte kwiaty pojawiają się późnym latem, kwitną przez całą jesień i często zdobią łąki nawet do pierwszych przymrozków.

Jednak w kwiaciarniach możemy spotkać zupełnie inne mimozy. Obsypane setkami złotych kuleczek, zazwyczaj sprowadzane z Włoch, gałązki o zachwycającym zapachu. Niestety znów muszę napisać, że są jedynie zwane mimozami. Podobno to błąd jakiegoś dawnego żeglarza sprawił, że kwiaty z krzewu akacji srebrzystej są sprzedawane na całym świecie pod nazwą „mimoza”. A przecież prawdziwa mimoza ma kwiaty różowe, a znana jest głównie ze swojej wrażliwości na dotyk.

Wróćmy jednak do polskiej mimozy, czyli nawłoci. Te piękne kwiaty możemy teraz znaleźć na niemal każdej łące, przy drogach, na obrzeżach lasów. Skorzystajmy z ich wszędobylstwa i zrywajmy je śmiało do bukietów. Jeśli wybierzemy gałązki w połowie tylko rozwinięte będą stały w wodzie ok. 10 dni. Pięknie prezentują się zarówno same, jak i w kompozycji z innymi kwiatami późnego lata na przykład ze słonecznikami.

Można też łatwo przesadzić nawłoć do ogródka lub zebrać jej nasiona i wysiać bezpośrednio do gruntu. Będzie znakomitym, bardzo łatwym w uprawie elementem naturalistycznej rabaty.

Ula Zaborowska